niedziela, 30 marca 2014

Chapter 7. „Nice Going Niall”

Niall’s POV
- Co się do cholery stało i dlaczego byłeś z moją siostrą?- Ben splunął na mnie, kiedy byliśmy na zewnątrz jego domu.
Ten dom był przerażający, znaczy, las był po drugiej stronie ulicy, to miejsce było bardzo niebezpieczne.
- Louis próbo-
- LOUIS TAM BYŁ? GDZIE TY BYŁEŚ?- krzyknął gwałtownie wstając.
Większość moich ran już znikła, więc powoli wstałem, by spokojnie kontynuować rozmowę, zanim wyniknie z tego walka.
- Wracałem do domu, ale zobaczyłem Annah idącą na imprezę, więc śledziłem ją, by nie stała jej się krzywda- odpowiedziałem zwyczajnie.
Ben przewrócił oczami.
- Czy ty naprawdę myślisz, że ci uwierzę?
- To prawda!- broniłem siebie- Idź i zapytaj Harry’ego.
Chwilę później, jak na zawołanie, Harry wyszedł zza drzwi.
- Usłyszałem swoje imię.- Spojrzał na nas.
- Sprawdź czy Niall mówi prawdę, teraz.- Ben wskazał na mnie wściekle.
Ten dzieciak naprawdę musi się uspokoić.
- Spójrz w moje oczy, Ni.- Harry instruował mnie, a ja potaknąłem.
Uniosłem wzrok i spojrzałem w jego zielone tęczówki. Przez chwilę staliśmy w ciszy, kiedy Harry próbował na mnie, swoich umysłowych sztuczek.
- Okej, więc co stał się tej nocy?- zapytał.
- Szedłem do domu, kiedy zobaczyłem Savannah’ę idącą na imprezę. Śledziłem ją i widziałem jak Louis próbował zabrać ją na schody, więc zabrałem od niego Annah’ę i zacząłem się z nim bić.- wyrzuciłem wszystko.
Cholera, sztuczki Harry’ego naprawdę sprawiają, że wszystko mówisz.
Ben stał i wpatrywał się w nas z ogłupieniem.
- Dlaczego oni za nią szli? Ona nie jest taka jak my.- Przyłożył swoją dłoń do czoła, by wytrzeć z niego pot.
- Prawda? I dlaczego Louis jest przeciwko nam? A co z twoim tatą?- pytałem.
Obaj spojrzeli na mnie
- Skąd o tym wiesz?- wywarczał Harry.
- Harry, ten koszmar, który miała na stołówce, był bardzo intensywny. Nawet mój umysł go wyłapał.- powiedziałem uwzględniając-każdą-rzecz.
- WSZYSCY SIĘ ZAMKNIJCIE.- Ben wysyczał.
Staliśmy w ciszy, do czasu, aż Ben przemówił.
- Czy ktoś może mi, do cholery powiedzieć, co takiego dzieję się w jej snach.
~~~
Gdy opowiedzieliśmy Ben’owi sen, zdecydowaliśmy wziąć się za siebie i znaleźć na to jakąś odpowiedź Na pewno nie chcieliśmy mówić o tym Annie, ani jej ojcu.
Całą trójką postanowiliśmy zostawić śpiącą Annę i iść do biblioteki – szalone, prawda?
Wzięliśmy wszystkie książki o wilkołakach, które się tam znajdowały i położyliśmy je na stole, razem z MacBookiem Harry’ego.
Po godzinie czytania bajek, wszyscy spojrzeli na Harry’ego, który gwałtownie wstał.
- Dlaczego wasz ojciec nie jest wilkołakiem?- zapytał Bena.
Chłopak wzruszył ramionami, myśleć nad odpowiedzią.
- Powiedział mi, że to go ominęło.
- Więc prawdopodobnie, NAPRAWDĘ chce nim zostać? Prawda?- Harry utrzymywał rozmowę.
Ben ponownie wzruszył ramionami.
- Myślę, że tak, więc co zamierzasz?
- Możliwe jest, że zrobi z nią coś, by stać się wilkołakiem?- Harry zapytał.
- Ja o niczym nie wiem.- Ben odpowiedział.
Natychmiast wstałem z pomysłem w głowie.
- Po prostu zapytajmy plemię Malika.- zaproponowałem.
Oboje złapali powietrze, a po chwili na ich twarzach pojawił się uśmiech.
- Ale ja tam NIE idę.- dodałem nieśmiało.
Oni spojrzeli na mnie z zdezorientowaniem.
- To miejsce jest tak cholernie straszne!- powiedziałem głośno z odrobiną śmiechu, co za skutkowało również ich śmiechem.
- Nie martw się, prawdziwi mężczyźni to załatwią.- Harry zabrał swojego MACa i wyszliśmy z biblioteki z poczuciem zrealizowania.



otoo rozdział
ok tygodnia nie było żadnego także macie :D

piątek, 14 marca 2014

Chapter 6. "The Mighty Three"

Harry’s POV
- Więc, dlaczego mnie wezwałeś?- Usiadłem na łóżku Bena.
Zadzwonił do mnie z prośbą o pomoc.
- Dobra, wiem, że nie szczególnie za sobą przepadamy, ale naprawdę potrzebuję twojej pomocy. Jeżeli zobaczę mojego ojca w pobliżu Annah jeszcze raz, nie powstrzymam się z wyciągnięciem pazurów.- Głos Bena był bardzo szybki, gdy to mówił.
- Uspokój się. Nie możesz go zabić… jeszcze.- odpowiedziałem prosto.- Tak w ogóle to co się z nim dzieję?- pytam.
- To zaczęło się dwa tygodnie temu. Jechaliśmy samochodem do szkoły, ale kiedy dotarliśmy, ja z niego wyszedłem, a Savannah nie. To był wtorek, więc tata nas podwiózł. Obejrzałem się i zobaczyłem jak trzyma jej nadgarstek, bardzo mocno, a ona z nim walczyła. Przez sekundę nawet nie wyglądał jak mój tata. Ale potem, on po prostu pozwolił jej iść za mną do szkoły.- zatrzymał się, oczywiście czekałem na kontynuację historii.
Pomachałem dłonią w powietrzu przywracając go do świata żywych.
- Dziesięć dni później miała koszmar. Nie wiem co się w nim działo, ale chodziło o mojego ojca. Wiec wylałem na nią wiadro wody zanim doszczętnie się przeraziła.- mówił chodząc po całym pokoju.
- J-ja byłem w tym ś…
Przerwał mi.
- I trzy godziny później, mój ojciec powiedział mi, że chce bym pojechał po niego do pracy, ale jego tam nie było. Więc wróciłem do domu, tylko po to by znaleźć go siedzącego tylko dwa centymetry od jej twarzy!- wykrzyknął.
Wytrzeszczyłem oczy i wstałem.
Czy coś się stało?
Pokręcił głową.
- Powiedział mi, że jej oceny spadły.- Ben zaśmiał się wyglądając przez okno.
- Co w tym śmiesznego?- Podszedłem.
- Haz, jej średnia to 4.0.

Savannah’s POV
Poszłam do domu Rachel tylko po to, by zobaczyć, dobrze rozkręconą już, imprezę.
Miałam zawrócić, jednak Liam mnie zatrzymał.
- Aw, no dalej. Zostań, zabaw się.- Jego oddech przesiąknięty był alkoholem.
Pokręciłam głową, jednak on złapał moje ramię i poprowadził mnie do środka. Pijani ludzie byli wszędzie, a ja czułam, że tu nie pasuję. Liam wprowadził mnie o kuchni, wlał trochę brązowej cieczy do kubka i podał mi go.
- Wyluzuj!- To była ostatnia rzecz, którą powiedział przed zniknięciem w tłumie.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu próbując znaleźć znajome osoby. Zauważyłam kilku drugorocznych, ich obecność wprawiała mnie w dyskomfort.
Kto do cholery ich tutaj zaprosił?
Gdy się odwróciłam ujrzałam pierwszoroczniaków pijących w oddali. Kaszel wydobywa się z moich ust. To naprawdę pora, bym stąd wyszła. Zaczynam iść w stronę drzwi tylko po to, by po chwili zostać zatrzymaną przez chłopaka z brązowymi włosami.
Student.
Kolejny raz pokasłuję wdychając jego oddech zmieszany z substancją, którą wypił.
- Taka gorąca dziewczyna jak ty nie powinna wychodzić tak wcześnie.- wysyczał przyciągając mnie do siebie.
- Odejdź.- powiedziałam spokojnie, próbując go odepchnąć.
- Och, kochanie.- Zaczął ssać moją szyję.
To nie było przyjemne uczucie, bardziej jak ostre gryzienie.
- Co do cholery!- Włożyłam całą swoją siłę w odepchnięcie go.
Uśmieszek wkradł się na jego usta, kiedy kręcił głową. Złapał mój nadgarstek i pociągnął w stronę schodów.
- Pomocy!- wykrzyknęłam, jednak muzyka była głośniejsza.
- Och, no serio, Louis. Serio? Zabierasz się za Ricks?- Usłyszałam za sobą głos z irlandzkim akcentem.
Odwróciliśmy głowy, by ujrzeć Niall’a, stojącego z dłońmi w kieszeniach.
- Zostaw nas samych, Niall.- W głosie Louisa dało się słyszeć warknięcie.
- Nie.- Blondyn się uśmiechnął.
Okej, Louis jest przerażony, a Niall po prostu idiotycznie się do niego uśmiecha? Czy on jest szalony?
- Nie chcemy niepotrzebnej zamiany, jesteśmy zajęci?- Louis  powiększył uścisk na moim nadgarstku.
- Odejdź od niej.- Oczy Niall’a nie były już niebieskie… teraz były połączeniem złota i brązu.
Podczas nieuwagi chłopaka, udało mi się wyślizgnąć z jego uścisku; bardziej był pochłonięty sprzeczką z Niall’em.
Zbiegłam po schodach i zaczęłam kierować się w stronę drzwi, lecz zatrzymała mnie Rachel razem ze swoim chłopakiem, Ralphem.
- Och, naprawdę przyszłaś…- Wywróciła oczami.
- Um, tak. Zaprosiłaś mnie?- Pokręciłam głową, kiedy te słowa opuściły moje usta.
- Idź stąd, dobra? Nie chcemy cię tu.- Ralph splunął, a ja spojrzałam na dziewczynę czekając aż cokolwiek powie.
- Powinnaś wyjść.- potwierdziła słowa swojego chłopaka.
Łzy, które pojawiły się w moich oczach tylko czekały, by stamtąd uciec.
Upewniam się, że rozbijam wazon, który mijam w drodze do drzwi.
Kidy wychodzę na ulicę, głośne trąbienie i oślepiające światła przerażają mnie na śmierć. Na szczęście samochód przejeżdża obok mnie. Łzy spływają po mojej twarzy, a moje ciało nadal jest w szok. Prawie zostałam potrącona przez auto.
Biorę głęboki wdech.
Wchodzę na chodnik i kieruję się do swojego domu.
Wstrzymuję oddech, kiedy słyszę za sobą czyjeś ciężkie kroki.. Wychylam się za czarną Hondę w poszukiwaniu osoby, która powoduje te głośne dźwięki.
- O mój Boże, Niall!- Zaczynam biec w jego stronę.
Jego brzuch pokryty jest krwią, wygląda jakby zaatakowało go zwierzę.
- W-wszystko w porządku?- jąkam się patrząc na niego.
Wyglądał na zaskoczonego, że go znalazłam.
Niall powoli pokiwał głową, a ja zaproponowałam mu pomoc.
- Zabiorę cię do domu i oczyszczę ci rany. Mam tam apteczkę.
Natychmiastowo pokręcił głową zabierając dłoń.
- Jest dobrze.
- Jesteś szalony! Nie, na koniec tej historii pójdziesz do mnie.
Pięć minut później byliśmy już przed moim domem, jednak kiedy wchodziliśmy na schody mój brat i Harry pojawili się przy drzwiach.
- Mówiłem ci, że to nie jest dobry pomysł.- wymamrotał Niall, zeszliśmy ze schodów.
- Niall? Dlaczego jesteś tu z moją siostrą o dziewiątej w nocy?- Ben podszedł do blondyna.
Mogłam powiedzieć Benowi by się od niego odwalił.
- J-ja zostałem… zaatakowany.- Spojrzał na Bena i Harry’ego, czekając na ich reakcję.
Harry od razu chwycił moją dłoń i wyprowadził mnie do domu.
- Widziałaś co go zaatakowało?- zapytał szybko, zatrzaskując za nami drzwi.
Pokręciłam głową.
- Leżał za samochodem.
- Okej. Zostań w środku.- Chwycił za klamkę drzwi, ale ja nie mogłam tego tak zostawić.
- Nie! Mam dosyć tego ciągłego zbywania mnie!- wykrzykuję zaskakując Harry’ego tak samo jak i siebie samą.
Puścił klamkę i skupił całą swoją uwagę na tym co powiedziałam.
- Powiedz mi co się dzieję. Teraz.- zażądałam.
Nawet tupnęłam nogę o podłogę.
Harry oblizał swoje wargi, wpatrując się we mnie i szukając odpowiednich słów, ale mu się to nie udaję.
- Zostań ze mną, tutaj, wewnątrz. Proszę.- Sięgam po jego dłoń.
Nie wiem co tak właściwie robię, ale byłam przerażona. Niall mógł umrzeć. Stracił wystarczająco dużo krwi i miał wystarczająco ran, by było po nim.
Harry pokiwał głową, chwycił moją dłoń i podążył za mną do schodów.
- Chcesz żebym spał z tobą?
Pokiwałam w odpowiedzi.
Byłam przerażona i potrzebowałam pocieszenia.
Zupełnie jakby czytał w moich myślach, położył się obok mnie i owinął swoją rękę wokół mojej talii.

- Nie powinnaś się bać. Nikt cię nie skrzywdzi.





oto szósteczka :D
Harry taki słodki w końcówce *o* omg

nie wiem czy jutro pojawi się rozdział, ponieważ nie wiem czy będę miała dostęp do bloggera

wy tymczasem komentujcie ;)


Enjoy x

czwartek, 13 marca 2014

Chapter 5. "Picking you up"

Savannah’s POV
- Cześć dzieciaku!- Otworzyłam wejściowe drzwi, by znaleźć czekającego w holu, tatę.
- Cześć…?- Moja torba spada na podłogę.
Kiedy oglądał moje poczynania, uśmiechał się fałszywie. Musze przyznać, że byłam bardzo przerażona.
- Dlaczego jesteś tak wcześnie w domu?- pytam go w końcu.
- Ah, nie miałem dzisiaj dużo pracy.- Wzruszył ramionami, kiedy wszedł do salonu.
- Benny jest w domu?
Zachowuję między nami dystans, kiedy siadam na kanapie. Nie czuję się dobrze rozmawiając z nim.
- Nope. Ale wszystko co chcę do porozmawiać z tobą.- Uśmieszek wkrada się na jego usta, kiedy odpowiada.
Moje usta zaczynają drżeć, a serce przyspiesza swoje bicie.
Słyszę jak drzwi się otwierają, co powoduję, że podskakuję, szybko odwracam głowę, by zobaczyć zdyszanego Ben’a z przeraźliwym wyrazem twarzy.
- Ty potworze!- krzyknął, złapał moją dłoń i odciągnął mnie od ojca.
Stałam w szoku nie wiedząc co się do cholery dzieje.
- Annah, proszę, idź i zamknij swoje drzwi.- Ben błagał, a ja pokiwałam głową, podniosłam plecak i wbiegłam po schodach.
Zatrzymałam się na półpiętrze, próbując usłyszeć o czym rozmawiali.
- MÓWIŁEŚ, ŻE POTRZEBUJESZ PODWÓZKI Z PRACY!- Ben krzyczał.
Nawet jeśli weszłabym do swojego pokoju, słyszałabym całą ich rozmowę.
- Myślałem, że twoja siostra nie będzie chciała abyś tu był kiedy jej powiem!- Mój ojciec odpowiedział niższym głosem niż mój brat.
- Powiesz jej co?- splunął.
- Oceny twojej siostry spadły. Nie chciałem, byś wiedział, ponieważ to nie jest twoja sprawa.- Usłyszałam westchnięcia ulgi z ich ust.
-Och.- Ben stwierdził.
Słyszałam jego kroki zbliżające się do schodów.
- Tato… Przepraszam, odbiło mi. Ja tylko, um.- Chłopak jąkał się, nie mogąc wydobyć odpowiednich słów.
- Nie ważne.
Jego oczy spotkały moje, kiedy wchodził po stopniach, wyminął mnie na półpiętrze. Zatrzasnął za sobą drzwi, powodując wiatr, który zderzył się z moją twarzą.
Powoli weszłam do swojego pokoju, blokując za sobą drzwi. Położyłam się na swoim łóżku, po prostu wpatrując się w sufit. Mój brat ma urojenia i ja tez je mam.
Mój tata nie mógłby mnie zranić i ten sen nigdy by się nie zdarzył. Ben prawdopodobnie myślał, że ktoś porwał ojca z pracy, a kiedy otworzył drzwi, myślał, że tata jest porywaczem.
Taa, tak właśnie było.
~~~
Piątkowa noc nadeszła, więc zamierzałam gdzieś wyjść. Tata był w pracy i byłam z Ben’em jedynymi osobami w domu.
- Pa, Ben!- krzyknęłam.
Wzięłam swoje trampki i telefon, zbiegłam po schodach na dół. Potknęłam się o swojego buta i wywaliłam się na dole schodów. Cóż, myślałam, że spadnę, ale to się nie stało. Ktoś mnie złapał?
- Harry?- powiedziałam niedowierzając.
Uśmiechnął się, stawiając mnie na podłodze.
- Hej.
Dlaczego on jest w moim domu?!
- Twój brat i ja wychodzimy, przepraszam za kłopoty.- Ominął mnie na schodkach.
Usłyszałam jak Ben wita go zwyczajnie, ale drzwi zamykają się z hukiem. Postanowiłam nie mieszać się w nie swoje sprawy i zostawiłam to, by wyjść i spotkać Rachel.




Oto i 5 rozdział
uuuu Harry i Ben zamknęli się w pokoju uuu xD
przepraaaszam na ewentualne błędy w rozdziale
kolejny rozdział będzie... ciekawy
a wy co sądzicie o tym rozdziale?
przypominam o hashtagu #styleswolfpl :D

Enjoy x

środa, 12 marca 2014

Chapter 4. "The Fighter"

Harry's POV
Gdyby tylko Annah wiedziała w co była wmieszana.
Okej, pierwszą rzeczą jest to, że jest najgorętszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widziałem. Druga, jej ojciec jest pieprzonym szaleńcem. Cóż, myślę, że muszę uratować ją przed nim, tak samo jak w jej śnie.
W którym byłem.
Cholera, kiedy ten dramat się skończy?
Pogwizdywałem cicho, spacerując do mojej szafki na końcu korytarza, kiedy ciało Ben’a pojawiło się obok.
- Cholera, Ben.- prychnąłem.
Jego złote oczy błyszczały kiedy wpatrywał się we mnie.
- Trzymaj się dala od mojej siostry.- warknął wyciągając swoje pazury.
- Wow kolego, uważaj kiedy wyciągasz to gówno.- zaśmiałem się nerwowo.
Odwrócił swoją głowę, oczywiście, nie żartował. Kładę moje ręce w własnej obronie, tylko po to by on rozerwał moją koszulkę na brzuchu, swoimi pazurami.
- Kuuuurwa.- zawyłem odpychając go od siebie.- Nie zmuszaj mnie do zamiany.- ostrzegłem go.
- Nie zmuszaj mnie do zabicia cię- odarł ściskając moją koszulkę i przygwożdżając mnie do szafki, robił kolejne cięcia.
Moje ciało upada na podłogę. Nie mogę pomóc ale skrzywiłem się z bólu.
- Zatem, w porządku.- Ryk uciekł z moich ust.
Walnąłem pięściami o podłogę, pozwalając zamienić się w potwora. Jad wypełnił moje żyły i całe moje ciało pokryły włosy. Górowałem nad nim, byłem znacznie dojrzalszy od niego.
- Przygotuj się… Benny.- zaśmiałem się i rzuciłem na niego.
Nasze ciała z całą siłą walnęły o ścianę, przechodząc przez nią do szafki. Próbował mnie zranić, jednak ja pierwszy przejechałem pazurami po jego brzuchu.
- Ben, nie rozumiesz.- Wypuściłem go z pomiędzy pazurów.
- Co? Tego, że chcesz pieprzyc moją siostrę?!- Ryknął, ponownie wyciągając mnie na korytarz.
- Co? Nie!- Mój głos był niski i stabilny, kiedy staliśmy naprzeciw siebie.
- Trzymaj się od niej z daleka.- odparł.
- Proszę. Co zamierzasz z tym zrobić? Mogę cię łatwo zabić.- Mój głos brzmi sucho i drapiąco.
Ale to prawda, mam więcej siły od niego i jestem bardziej rozwinięty.
Już miał coś powiedzieć, ale dźwięk jego telefonu przerwał nam.
- Co chcesz, tato?- Patrzę jak jego ciało zamienia się spowrotem w ludzkie, pochłonięty rozmową z ojcem.
Moje ciało powraca do pierwotnego stanu, włosy znikają w ciągu kilku sekund.
Jesteśmy w szkole. Nie, nie zawiozę ją do twojej pracy.- splunął do telefonu.
Nie mogłem pomóc, ale podsłuchałem rozmowę, ponieważ mogę znaleźć odpowiedź.
- W porządku, do zobaczenia wieczorem.- Skończył, wetknął telefon do kieszeni.
- Dlaczego chciał ją zobaczyć w swojej pracy?- zapytałem z ciekawości.
- Dlaczego powinienem ci to powiedzieć.- powiedział złowrogo.
- Możesz po prostu odpowiedzieć na pytanie>
- Nie wiem, ale nie lubię gdy kręci się wokół niej…- Uderzył w szafkę z frustracją.
- Dlaczego?
- Nie twój pieprzony interes!- krzyknął wybiegając z korytarza.
~~~
- Harry, co się stało?- Gemma położyła dłoń na moim ramieniu, gdy natknęła się na mnie na schodach jej mieszkania.
- Ben Ricks się stał.- zaśmiałem się pozwalając jej zaprowadzić mnie do kanapy.
Gemma była moją siostrą, nie była wilkołakiem, ale dobrze opiekowała się ludźmi. To na pewno.
- W szkole? Harry, co do cholery.- Przewróciła oczami z dezaprobatą.
Fuknąłem, niech spróbuje zmniejszyć ból moich ran.
Położyła na moim brzuchu ciepły okład, kojący ból.
- Dziękuję.- wymamrotałem.
- Więc, o co się biliście?- Usiadła obok mnie, kiedy moje rany wyładniały.
- O dziewczynę. Właściwie, to o jego siostrę.- Nie mogłem nic na to poradzić ale uśmieszek wkradł się na moje usta.
- Człowiek?- zapytała a ja przytaknąłem.- Aw, Harry!- zapiszczała.- Czy jest ładna? Lubisz ją?
Och, jedziemy z pytaniami.
- To nie jest tak. Ona nie lubi mnie. Ona się mnie boi.- mówię pokornie.
- Cholera jasna, Harry! Przestań czytać w myślach tej biednej dziewczyny!- Wstała, pozostawiając mnie samego w salonie, aby skończyć, jak przypuszczam, dania w kuchni.
Podszedłem do drzwi kuchni i oparłem się o framugę.
- No cóż, będę informował cię o moim życiu miłosnym.- mówię z sarkastycznym tonem, odpycham się od framugi i wychodzę z mieszkania, zmierzając moim Range Rover’em do domu.



aw aw aw Harry się zakochał aw aw aw
przeeeepraszam za błędy w rozdziale
zastanawiam się dlaczego pod jednym rozdziałem mam 5 komentarzy a pod następnym 2
nie chce wyjść na jakąś nie miłą czy coś, ale jeśli czytacie to proszę, zostawcie po sobie komentarz żebym miała świadomość ile osób to czyta i jest to dla mnie motywacja
chyba, że to przez częste dodawanie rozdziałów i nie nadążacie z czytaniem i komentowaniem, to wtedy mogę dodawać rozdziały co kilka dni zamiast codziennie, idk
to piszcie co sądzicie i przypominam o hashtagu #styleswolfpl


AAAAA I DZIĘKUUUUJĘ ZA 1000 WYŚWIETLEŃ <33

Enjoy x

wtorek, 11 marca 2014

Chapter 3. "Dating Styles"

Dowlekłam książki do domu i otworzyłam drzwi mieszkania, które było po drugiej stronie lasu…
Naprawdę muszę pozbyć się tego snu z mojej głowy.
Mój tata NIGDY nie zrobiłby mi tego.
Dlatego to tylko sen.
Prawda?
- Buu!
Pisnęłam upuszczając torbę na ziemię. Moje książki rozsypały się po całej podłodze w kuchni, a moje serce właśnie przyspiesza.
- Nienawidzę cię tak bardzo!- powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Uklękłam, zaczęłam zbierać książki i on mi pomógł.
- Ostatnio byłeś na krawędzi.- Ben wręczył mi moją teczkę.- Więc, z twoimi zmianami nastroju nigdy nie wiem kiedy na mnie naskoczysz.- Kontynuuję moje kłamstwo.
Nie mogę powiedzieć mu o swoim śnie, prawdopodobnie by mnie wyśmiał.
Ben był moim bratem, starszym ode mnie o rok i strasznie tego nienawidzę.
On zawsze wpycha nos w moje sprawy, zawsze w moim pokoju i zawsze robi sobie ze mnie żarty.
- Tata też.- Dodał, westchnęłam.
Nagle stałam się nerwowa, patrzyłam na niego chcąc uzyskać więcej informacji.
- On myśli, że go zwolnią?- mówi czekając na moją reakcję.
- Oh…- To było wszystko co mogłam powiedzieć.
Wyszłam do mojego pokoju aby zrobić pracę domową, ale prawdę mówiąc, nie mogłam się na niczym skupić.
Jest 17..
Jestem zmęczona.
Zmartwiona.
Przyzwyczajona, że tata wraca do domu po 1. rano.
I przede wszystkim, głodna.
~~~
Kolejny dzień przyszedł szybko, po raz kolejny zostawiam rower przypięty o barierki naprzeciwko szkoły.
Kładę torbę na ramieniu i spoglądam za siebie, wpadając na wysokiego chłopca.
- O mój Boże.- wydyszałam, zacisnęłam palce na czymś aby nie upaść.
Podnoszę wzrok, aby ponownie zobaczyć chłopaka z kręconymi włosami, uśmiechającego się do mnie.
- Oh, um, ok.- Odpycham go delikatnie, zachowując przestrzeń osobistą.
- Mogę ci w czymś pomóc?- pytam zirytowanym tonem.
Nie odpowiadał przez moment; jedynym odgłosem wydawanym przez niego, był oddech.
- Zastanawiałem się, czy chciałabyś iść na randkę, ze… mną?- wyszeptał.
Randka? Czy ten dzieciak mówi poważnie? Nawet nie znam jego imienia.
- Nie sądzę, że to…- Próbuję brzmieć grzecznie.- Um…
- Harry.- odpowiada, uśmiecha się ukazując dołeczki.
- Savannah. Ale większość ludzi nazywa mnie, um, nazywa mnie.- jąkałam się patrząc w jego oczy.
Cały. Cholery. Czas.
- Annah.- dokończył za mnie.
Wyjrzałam nad ramię Harry’ego i ujrzałam mojego brata, mordującego mnie swoim spojrzeniem, przy każdym ruchu.
- Tak.- mówię, biegnę szybko do głównych drzwi szkoły.
~~~
- Sav i Harry siedzą na drzewie, p-i-e-p-r-z-ą-s-i-ę.- Krzyk Rachel roznosił się po korytarzu.
- Shhhhh!- Chwyciłam ją za ramie, rozglądając się czy nie ma w pobliżu Harry’ego.
- Pierwszy seks, potem więcej se…
Przerwałam jej, wciskając ją do szafki.
- Przestań!
- Nie moja wina, że Harry chce skorzystać z dziewicy.- zaśmiała się kręcąc sobie moje włosy wokół palca.
- Nie ważne.- spluwam.
Posunęła się za daleko.
Co złego jest w byciu dziewicą?
Nic.
Przepraszam, za moją zdolność do samokontroli.
Przewróciłam oczami w myślach oddalając się od niej, kiedy poprawiała swoją bluzę. Czyjeś dłonie zakrywają moje usta i oczy, zostaję wciągnięta do klasy.
- Puść mnie!- krzyknęłam.
Osoba puszcza mnie, pozwalając zobaczyć co się właśnie stało.
- Co. Do. Diabła.- Dyszę.
Niall i Becky, stoją oparci o tablicę z bezczelnymi uśmieszkami na twarzach.
- Wracaj do klubu albo umrzesz.- Becky ostrzega.
Marszczę brwi i spoglądam na Niall’a.
- Ona jest poważna?
- Becky, daj mi to załatwić.- Zakaszlał, aby jego głos stał się głębszy.
- Proszę, dołącz do klubu.- Padł na kolana obejmując je i fałszywie szlochał.
Myślałam przez chwilą, patrząc na Becky i spowrotem na Niall’a. Poważnie zaczęłam zastanawiać się nad powrotem? Nie mogę wrócić. Nigdy.  Chcę mieć przyjaciół, oprócz… nich. Mam na myśli, nie ma nic złego w tym, że zależy mi na popularnych znajomych, których nie chcę stracić.
- Ludzie…- jęknęłam.- Nie mogę.- Wzruszyłam ramionami klepiąc nogi, rękami.- Ale słyszałam, że Rachel, naprawdę chcę dołączyć.- Wyszłam z klasy na korytarz.




a oto i 3 rozdział :D
Annah buuu jak można nie zgodzić się na randkę z HARRY'M?! NO JAK?!
eh... co tu dużo pisać... napiszcie co sądzicie w komciach :D
JEŚLI CHCECIE TO MOŻECIE POPISAĆ COŚ O STYLES WOLF NA TT W HASHTAGU #StylesWolfPL :D

Enjoy x

Obserwatorzy