Położyłam rękę na usta, by przestać
wydawać dziwne dźwięki. Strach sparaliżował moje ciało tak, że nie mogłam w
szoku zrobić żadnego kroku. Szybko, w
miarę możliwości, odeszłam stamtąd, aczkolwiek Ben śmiał się.
-Mam cię.
Uśmiechnęłam się, zrozumiawszy że to
był żart. Odwalił dobrą robotę; wyglądał jak potwór.
-Pieprz się - żartobliwie walnęłam
go w łokieć, a jego ramiona owinęły się wokół mojej talii.
-Musisz przestać mnie gonić. To
niebezpieczne przychodzić tutaj w nocy.
Teraz to jest Benny, którego znam.
-Dobrze, potrzebujesz kogoś, kto poświadczy,
że nie żyjesz, wtedy wszystko ci wytłumaczę - dokuczał mi prowadząc mnie do
ławki. Oboje usiedliśmy, coraz bardziej czując się, gotowi do refleksyjnych
rozmów.
-Dlaczego wypadłeś jak burza?-
zapytałam, lecz on odchylił się do tyłu.
-Louis jest chujem, lizusem, a
przede wszystkim jest najpodlejszą osobą, którą kiedykolwiek spotkałem. Ten
chłopak jest bez serca. Wiesz coś o Becky?
-Jest bardzo słodka i niewinna. Nie jest
rozpieszczona- zaśmiałam się do siebie- Szkoda, że nie zostałam, może coś by mi
powiedziała- dodałam.
-Nigdy tego nie zrobi- Ben splunął.
Czułam, że Ben nawiązywał do czegoś
innego, ale nie za bardzo wiedziałam do czego.
-Dobrze, więc jesteście przyjaciółmi
z Harry’m, a on jest lizusem- próbowałam zrobić coś, by rozluźnić atmosferę.
Wydawało mi się, że przez jakiś czas na twarzy Bena widniał uśmiech.
-On
nie jest lizusem. Powiem mu co o nim myślisz, wiesz chciał to usłyszeć.
-Co?
Nie, nie, nie! NIE mów tego jemu. To był żart- broniłam się.
Ben
spojrzał na mnie z głupim uśmiechem przed tym jak wywrócił oczami.
-Mhm..
~*~
Później
po godzinie gadania, zdecydowaliśmy że wracamy. Ben miał mnie u swojego boku
jak szliśmy, więc nie musiałam za dużo się ruszać. Kiedy przybyliśmy do domu, ich
samochodu już nie było, który sprawił że wszystko stało się o dużo lepsze.
Tata
sprzątał roztrzaskane szkło przy okazji zmywając kuchnie. Wow, ktoś musiał się
w końcu tym zająć.
Zobaczyłam jak Ben szedł na górę, ale ja nie mogłam. Musiałam zobaczyć,
czy z tatą było wszystko w porządku po Bena zachowaniu, i cały dramat.
-Tato? - zapytałam cicho. Oparł się
o plecy o spojrzał na zdruzgotaną fotografię mojej matki.
-Zrujnowałem wszystko. Powinienem
trochę poczekać! - wyrzucił z siebie, rzucając ramką o podłogę. Podskoczyłam,
na dźwięk hałasu robionej przez nią.
-Tato, uspokój się. Jestem pewna, że
nie zrobiłeś niczego źle! Jak mogłeś? Jesteś najbardziej idealnym człowiekiem
na ziemi. – powiedziałam, a on prychnął.
Odwrócił wzrok ode mnie, ze łzami
spływającymi na twarzy.
-Przestań gadać takie rzeczy. Nie
jestem idealny. Jeszcze to utrudniasz – jego słowa były cierpkie i zrozumiałam, że to była poniekąd
wskazówka, że może powinnam opuścić go i udać się na górę. Zdecydowałam, przez
mój lęk, że powinnam sama posprzątać, bo on zrobi z tego domu chlew.
Położyłam rękę na jego bark, poczułam
uścisk Bena kiedy dotknęłam tatę. Kiedy tato się odwrócił w jego stronę, nie
zauważył że on tam jest.
Widziałam jak Ben dawał mi znaki w ciszy-
skinięciami głowy, bym poszła na górę. Pokiwałam głową, obawiona czernią w oczach
brata.
BEN’S POV
Kiedy byłem na górze, myślałem nad
idealnym planem, który mógłbym nam kupić.
Gdybym dostał tego pieprzonego
potwora zeszłego tygodnia czy dwóch w szpitalu, może „Ogromne Drzewa” jak ja,
Harry i Niall nazywamy to, wspólnie wymyślimy pomysły.
Pobiegłem na dół z wielkim hałasem.
Poszedłem do kuchni, i zobaczyłem tam Annah, która próbuje podnieść na duchu
potwora. Powiedziałem jej żeby poszła na górę, więc zrobiła tak jak jej
powiedziałem.
Potrzebowałem stuprocentowej
pewności, że on nic nie widział o Malika rodzinie, która będzie chciała się ze mną skontaktować.
Trzymałem rękę w górze, gotów do uderzenia go patelnią.
Wziąłem głęboki oddech, aczkolwiek
jednak jeszcze trzymałem rękę w górze w gotowości walnięcia go patelnią.
Zaczerpnąłem świeżego powietrza, patelnia którą trzymałem w dłoni świsnęła w
powietrzu, uderzając go w głowę. Jego ciało osunęło się na podłogę, wyglądał
jakby był nieżywy, ale jednak oddychał.
-Annah! Dzwoń po karetkę! –
krzyknąłem, próbując brzmieć ponaglająco.
Wziąłem swój telefon wysyłając
krótką wiadomość do Harry’ego i Nialla, powiadamiając ich co zrobiłem.
Annah zeszła na dół z telefonem
przyłożonym do ucha. Ułożyłem patelnię do taty ręki, by wyglądało to tak jakby
on sam to sobie zrobił.
Czułem jak serce Annah wali podczas, gdy rozmawiała przez telefon, i modliłem się, by uwierzyła w moją wersję
zdarzeń; miałem zamiar powiedzieć jej kiedyś prawdę.
______
witajcie pod nowym rozdziałem, jeżeli już to przeczytałeś/aś zostaw komentarz xx
cersans x