poniedziałek, 12 maja 2014

Chapter 10: "Poor Zayn, Hope He Feels Better"

Głosy, które otrzymałam oznaczały, że świat jest dla mnie.

[*kiedy Harry i Ben byli w Izraelu*]


SAVANNAH’S POV


         -Gdzie jest Zayn Malik?- zapytałam Niall’a, a on się zezłościł. Ten temat był jak najbardziej tabu.

Czułam się oszukana przez mojego brata, mogłam wyczuć kłamstwa w tym domu. Nie wszystko jeszcze posklejałam w całość, potrzebowałam jak najwięcej odpowiedzi, na ile byłoby to możliwe.

         -O-On jest naszym przyjacielem.. Jest bardzo chory, leży w szpitalu. Hm, on może nie wytrzymać, więc oni poszli się z nim zobaczyć, zanim będzie za późno..- jęknął, wymawiając ostatnie słowo.

         -I dlaczego nie poszedłeś?- zapytałam. Ponownie się zezłościł.

         -Bałem się- przyznał.

         -Jak się czujesz? Wczoraj krwawiłeś cholernie- zapytałam. Zezłościł się ponownie.

         -Wiesz, to ogólnie była zwierzęca krew. Ledwo co mam jakiekolwiek rany, serio- odpowiedział.

         Coś wrzeszczało zza jakiejś szybki. Haha, to był tylko telewizor. Zaczęliśmy oglądać czwartą część „Krzyku”.

         -Moja ulubiona!- Niall zmienił szybko temat, spoczywając na kanapie.
         Za dużo odpowiedzi do zdobycia….

Trzy godziny później, Harry i Ben prawie co wywróciliby się w drzwiach. Ben wyglądał na przerażonego, gdy wszystko wkoło atakowało go.

         -Więc, z Zayn’em jest ok?- wstałam, podeszłam do nich i zamknęłam po nich drzwi. Ben nie odpowiedział, jego przerażony wzrok utknął  w ścianie. Spojrzałam na Harry’ego, ale jego spojrzenie utkwiło w Niall’u. Sekundę później spajał każde słowo wydobywające się z jego ust.

         -Oni nie myślą, że on to zrobił- żachnął się i odprowadził wzrokiem Bena do kuchni.


~~
         Zdecydowałam zająć się pytaniami z matematyki. Miałam stosy broszur dotyczących 300 innych gatunków matematyki i chemii, to było takie proste, ale jednak nużące mnie. Muszę mieć ich około trzech tysiąca w sekretnej półce, która znajduje się za moimi wszystkimi ubraniami.

         Przyniosłam jedną z broszur na dół, do kuchni, lizałam Popsicle*, kiedy rozwiązywałam równania. Usłyszałam trzask zamykających się frontowych drzwi, to mój tata tak nimi fuknął.

         -Witaj ojcze!- krzyknęłam, dając mu znak, że jestem w kuchni.

          Z dźwięku głosów dochodzących z góry stwierdziłam, że słyszałam wszystkich trzech chłopaków schodzących na dół z Bena pokoju, spotkali mojego tatę w przejściu drzwi. Spojrzałam przez kuchnię by zobaczyć co się dzieje.

         -Witaj Benie, przyjaciele Bena również witajcie- mój tata powiedział to żenująco, kiwając głową na chłopaków.  

         -Dzień dobry panie Ricks. Chyba powinienem już sobie pójść. Niall?- Harry powiedział to mimochodem i Niall przytaknął.

         -Dobrze, więc widzimy się ponownie kiedyś, chłopcy- Tato położył teczkę na stolik do kawy,  jednocześnie całując mnie w czoło.

         Ok, trochę to dalekie do normalności. Chłopcy przybili z Benem piątkę i wyszli, a z tatą zaczęliśmy zachowywać się jak zwykle.

         -Dzieci, usiądźcie na kanapie i posłuchajcie mnie, proszę. Oboje – poinstruował nas i usiedliśmy na kanapie. –Więc w tą niedzielę obiad będzie trochę inny- zaczął- Widzicie, poznałem kogoś. Kogoś wspaniałego. Myślę, że to ta jedyna. Potrzebuję waszego wsparcia, chociaż chciałbym móc ją zaprosić tu z córką na obiad z nami jutro. Oboje bądźcie jutro obecni, potrzebuję was i waszego najlepszego zachowania- poinformował nas.

         Wymieniłam spojrzenia z Benem i można było o nim powiedzieć, że stara się nie wybuchnąć śmiechem.

         -To świetnie!- uśmiechnęłam się i pochyliłam by go mocno przytulić. –Nie mogę się doczekać –powiedziałam, uśmiechając się.

         Ben siedział niepewnie na kanapie, lecz gdy jest człowiekiem, naprawdę  jest bardzo uprzejmy, szturchnął ojca w rękę i pokiwał głową.

         -Nie mogę się doczekać- wymamrotał to i poszedł do siebie na górę.
         Stałam w narastającej ciszy z tatą w salonie, więc zdecydowałam po prostu to skończyć, idąc do swojego pokoju.

         -Nie wychodzisz dzisiaj nigdzie wieczorem?- zapytał, jak byłam prawie już na schodach.

         -Nie mam za bardzo ochoty.

         Wchodząc po schodach, dowiedziałam się, że Harry z Benem są w jego pokoju, i obgadują coś, że niby komuś naprawdę musiałoby na mnie zależeć.

         Muszę przyznać, że Harry jest całkiem niezły. On jest atrakcyjny i gorący jak cholera, sprawia że tracę głowę.  

         Nie zauważyłam, że wpatrywałam się w jego pokój, aż do momentu kiedy Harry wyszedł, i zatrzymał się przede mną.

         -Cześć- uśmieszek wkradł mu się na twarz.

         -Oh, cześć- szybko poszłam do swojego pokoju, zamierzając zamknąć drzwi, ale Harry poszedł za mną. Sam zamknął drzwi za nami i podszedł do mnie. –Potrzebujesz czegoś?- zapytałam.

         -Tylko, cii..- położył palec na moje usta. Przytaknęłam, nie chcąc utracić kontaktu wzrokowego.

         -Próbowałem tego tylko raz przed tym, ale teraz przypuszczam, że podejdę do tego z innej strony – Jego niski, chrapliwy, pomruczający głos był ukojeniem dla moich uszu.

         Nagle poczułam jego ręce chwytające moje nadgarstki, przyparł mnie o ścianę, moje biodra się wierzgały.

         -Annah- mruknął, spoglądając na mnie od góry do dołu, do momentu gdy nasze oczy spotkały się jeszcze raz. Oddychałam ciężko i całkowicie zapomniałam jak się mówi.

         -Pójdziesz ze mną na randkę. W poniedziałek wieczór spędzimy zdumiewający czas- oznajmił mi, zostawiając dużo, długich, słodkich buziaczków na mojej szyi.

         -Do-Dobrze- to było ostatnie słowo, które moje usta mogły wyrzuciły z siebie.
         Uwolnił mnie z uścisku, i opuścił pokój wychodząc przez okno.

         -Dobrą rzeczą w tym, jest łatwe dostanie się tu, jednak moglibyśmy mieć z tym mały problem.

         Puścił do mnie oczko, i skoczył na dół. Westchnęłam, i pobiegłam do okna, podtrzymując się za głowę, by zobaczyć nicość, ale jednak trawę pode mną.  




*popsicle- wodne lody na patyku 

_____________

oto rozdział 10

jezu, umarłam na końcówce hjezu fgvsijfbfvdjsbhdsjfrhbhrregfs

komentujcie, hasztagujcie i wgl xx


Dżemek 

3 komentarze:

  1. Omg koncówka! Ndjjsjdhdhudjdjdj zaprosił ja na randkę bsnsnsjshxj @sulinbitch ily xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Yhym mnie też jdddhjugdvjuf ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Końcówka jfdsjnmskdhdbdkjJdnsksjajhdqj

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy