Głosy, które otrzymałam oznaczały, że
świat jest dla mnie.
[*kiedy Harry i Ben byli w Izraelu*]
[*kiedy Harry i Ben byli w Izraelu*]
SAVANNAH’S
POV
-Gdzie jest Zayn Malik?- zapytałam Niall’a,
a on się zezłościł. Ten temat był jak najbardziej tabu.
Czułam się oszukana przez mojego brata, mogłam wyczuć
kłamstwa w tym domu. Nie wszystko jeszcze posklejałam w całość, potrzebowałam
jak najwięcej odpowiedzi, na ile byłoby to możliwe.
-O-On jest naszym przyjacielem.. Jest
bardzo chory, leży w szpitalu. Hm, on może nie wytrzymać, więc oni poszli się z
nim zobaczyć, zanim będzie za późno..- jęknął, wymawiając ostatnie słowo.
-I dlaczego nie poszedłeś?- zapytałam. Ponownie
się zezłościł.
-Bałem się- przyznał.
-Jak się czujesz? Wczoraj krwawiłeś
cholernie- zapytałam. Zezłościł się ponownie.
-Wiesz, to ogólnie była zwierzęca krew.
Ledwo co mam jakiekolwiek rany, serio- odpowiedział.
Coś wrzeszczało zza jakiejś szybki.
Haha, to był tylko telewizor. Zaczęliśmy oglądać czwartą część „Krzyku”.
-Moja ulubiona!- Niall zmienił szybko
temat, spoczywając na kanapie.
Za dużo odpowiedzi do zdobycia….
Trzy godziny
później, Harry i Ben prawie co wywróciliby się w drzwiach. Ben wyglądał na
przerażonego, gdy wszystko wkoło atakowało go.
-Więc, z Zayn’em jest ok?- wstałam,
podeszłam do nich i zamknęłam po nich drzwi. Ben nie odpowiedział, jego
przerażony wzrok utknął w ścianie.
Spojrzałam na Harry’ego, ale jego spojrzenie utkwiło w Niall’u. Sekundę później
spajał każde słowo wydobywające się z jego ust.
-Oni nie myślą, że on to zrobił-
żachnął się i odprowadził wzrokiem Bena do kuchni.
~~
Zdecydowałam zająć się pytaniami z
matematyki. Miałam stosy broszur dotyczących 300 innych gatunków matematyki i
chemii, to było takie proste, ale jednak nużące mnie. Muszę mieć ich około
trzech tysiąca w sekretnej półce, która znajduje się za moimi wszystkimi
ubraniami.
Przyniosłam jedną z broszur na dół, do
kuchni, lizałam Popsicle*, kiedy rozwiązywałam równania. Usłyszałam trzask
zamykających się frontowych drzwi, to mój tata tak nimi fuknął.
-Witaj ojcze!- krzyknęłam, dając mu
znak, że jestem w kuchni.
Z dźwięku głosów dochodzących z góry
stwierdziłam, że słyszałam wszystkich trzech chłopaków schodzących na dół z
Bena pokoju, spotkali mojego tatę w przejściu drzwi. Spojrzałam przez kuchnię
by zobaczyć co się dzieje.
-Witaj Benie, przyjaciele Bena również
witajcie- mój tata powiedział to żenująco, kiwając głową na chłopaków.
-Dzień dobry panie Ricks. Chyba
powinienem już sobie pójść. Niall?- Harry powiedział to mimochodem i Niall
przytaknął.
-Dobrze, więc widzimy się ponownie
kiedyś, chłopcy- Tato położył teczkę na stolik do kawy, jednocześnie całując mnie w czoło.
Ok, trochę to dalekie do normalności.
Chłopcy przybili z Benem piątkę i wyszli, a z tatą zaczęliśmy zachowywać się jak
zwykle.
-Dzieci, usiądźcie na kanapie i
posłuchajcie mnie, proszę. Oboje – poinstruował nas i usiedliśmy na kanapie.
–Więc w tą niedzielę obiad będzie trochę inny- zaczął- Widzicie, poznałem
kogoś. Kogoś wspaniałego. Myślę, że to ta jedyna. Potrzebuję waszego wsparcia,
chociaż chciałbym móc ją zaprosić tu z córką na obiad z nami jutro. Oboje
bądźcie jutro obecni, potrzebuję was i waszego najlepszego zachowania-
poinformował nas.
Wymieniłam spojrzenia z Benem i można
było o nim powiedzieć, że stara się nie wybuchnąć śmiechem.
-To świetnie!- uśmiechnęłam się i
pochyliłam by go mocno przytulić. –Nie mogę się doczekać –powiedziałam,
uśmiechając się.
Ben siedział niepewnie na kanapie, lecz
gdy jest człowiekiem, naprawdę jest
bardzo uprzejmy, szturchnął ojca w rękę i pokiwał głową.
-Nie mogę się doczekać- wymamrotał to i
poszedł do siebie na górę.
Stałam w narastającej ciszy z tatą w
salonie, więc zdecydowałam po prostu to skończyć, idąc do swojego pokoju.
-Nie wychodzisz dzisiaj nigdzie
wieczorem?- zapytał, jak byłam prawie już na schodach.
-Nie mam za bardzo ochoty.
Wchodząc po schodach, dowiedziałam się,
że Harry z Benem są w jego pokoju, i obgadują coś, że niby komuś naprawdę
musiałoby na mnie zależeć.
Muszę przyznać, że Harry jest całkiem
niezły. On jest atrakcyjny i gorący jak cholera, sprawia że tracę głowę.
Nie zauważyłam, że wpatrywałam się w jego
pokój, aż do momentu kiedy Harry wyszedł, i zatrzymał się przede mną.
-Cześć- uśmieszek wkradł mu się na
twarz.
-Oh, cześć- szybko poszłam do swojego
pokoju, zamierzając zamknąć drzwi, ale Harry poszedł za mną. Sam zamknął drzwi
za nami i podszedł do mnie. –Potrzebujesz czegoś?- zapytałam.
-Tylko, cii..- położył palec na moje
usta. Przytaknęłam, nie chcąc utracić kontaktu wzrokowego.
-Próbowałem tego tylko raz przed tym,
ale teraz przypuszczam, że podejdę do tego z innej strony – Jego niski,
chrapliwy, pomruczający głos był ukojeniem dla moich uszu.
Nagle poczułam jego ręce chwytające
moje nadgarstki, przyparł mnie o ścianę, moje biodra się wierzgały.
-Annah- mruknął, spoglądając na mnie od
góry do dołu, do momentu gdy nasze oczy spotkały się jeszcze raz. Oddychałam
ciężko i całkowicie zapomniałam jak się mówi.
-Pójdziesz ze mną na randkę. W
poniedziałek wieczór spędzimy zdumiewający czas- oznajmił mi, zostawiając dużo,
długich, słodkich buziaczków na mojej szyi.
-Do-Dobrze- to było ostatnie słowo,
które moje usta mogły wyrzuciły z siebie.
Uwolnił mnie z uścisku, i opuścił pokój
wychodząc przez okno.
-Dobrą rzeczą w tym, jest łatwe dostanie
się tu, jednak moglibyśmy mieć z tym mały problem.
Puścił do mnie oczko, i skoczył na dół.
Westchnęłam, i pobiegłam do okna, podtrzymując się za głowę, by zobaczyć
nicość, ale jednak trawę pode mną.
*popsicle-
wodne lody na patyku
_____________
oto rozdział 10
jezu, umarłam na końcówce hjezu fgvsijfbfvdjsbhdsjfrhbhrregfs
komentujcie, hasztagujcie i wgl xx
Dżemek
Omg koncówka! Ndjjsjdhdhudjdjdj zaprosił ja na randkę bsnsnsjshxj @sulinbitch ily xx
OdpowiedzUsuńYhym mnie też jdddhjugdvjuf ♥♥
OdpowiedzUsuńKońcówka jfdsjnmskdhdbdkjJdnsksjajhdqj
OdpowiedzUsuń